Szanowny Czytelniku, niniejszy blog ma charakter wyłącznie informacyjny. Wszystkie wpisy zostały stworzone w oparciu o moje prywatne doświadczenia związane z walką z tą chorobą. Nie zajmuję się leczeniem ani diagnostyką chorób, a przekazane na tym blogu informacje mogą być jedynie wskazówką, a nie skuteczną terapią w leczeniu chorób odkleszczowych. Nie wyrażam zgody na kopiowanie treści tego bloga ponieważ jest to moja własność. Dziękuję za zrozumienie. 

Wygrałem!

Dalej >

 

Moi drodzy, witam Was bardzo serdecznie po przeszło czterech latach od zakończenia kuracji. W związku z licznymi wiadomościami, które od Was otrzymuję (za wszystkie bardzo dziękuję), postanowiłem podzielić się spostrzeżeniami, dotyczącymi mojego aktualnego stanu zdrowia. Z perspektywy czasu mogę śmiało i otwarcie powiedzieć, że z boreliozą wygrałem i w chwili obecnej nie mam z nią absolutnie nic wspólnego (wniosek nasuwa się sam... DA SIĘ!) i ja zdania nie zmienię. Dzisiaj jestem zdrowy, a jedynym mankamentem, który pozostał w spadku po chorobie to lekka wada wzroku w moim prawym oku. Lekka, mam na myśli delikatnie rozmazany obraz szczególnie po zmroku. Powróciły moje siły witalne, mam moc i energię, pływam na desce SUP, biegam, spaceruję, morsuję i urządzam sobie wycieczki w góry. Pod koniec 2019 roku dostałem propozycję pracy jako przewodnik na skuterach śnieżnych na Kole Podbiegunowym. Obawiałem się przyjąć tą ofertę z uwagi na strach, który pozostał we mnie po tej całej gehennie, którą przechodziłem od 2016 roku. W rezultacie zgodziłem się i była to najbardziej słuszna decyzja, jaką mogłem podjąć w tamtym czasie. Pracowałem w bardzo ciężkich warunkach gdzie temperatura dochodziła do -42 stopni Celsjusza. Niejednokrotnie spędzałem całe dnie na zewnątrz, próbując uporać się z zagrzebanymi w śniegu maszynami, które bez nakładu ciężkiej, fizycznej pracy ani myślały ruszyć z miejsca. Pewnego dnia wróciłem po ciężkiej orce do „mojej leśnej chaty”, napaliłem w kominku i usiadłem w fotelu zdając sobie sprawę, że... JESTEM ZDROWY!, że ja naprawdę JESTEM ZDROWY!!!, skoro po takich przeprawach miałem jeszcze sporo sił i ochoty na to, aby planować kolejny dzień pełen wyzwań. Od tamtej chwili podświadomie wiedziałem, że lekcje pod tytułem borelioza i koleżanki dobiegły końca, a ja zdałem swój egzamin wzorowo. Po powrocie do Polski w 2020 roku nie myślałem o chorobie już wcale. Mój układ odpornościowy był i nadal jest bardzo silny pomimo tego, że nie stosuję już od dawna złożonych kuracji ziołowych i witaminowych, a jedynie krótkie, miesięczne oczyszczanie organizmu oparte na mieszankach ziołowych, pochodzących z naszych rodzimych pól i lasów. Dzisiaj, z perspektywy czasu uważam, że wszystko co zrobiłem dla siebie wdrażając poszczególne etapy kuracji miało sens, dlatego nie zamierzam zmieniać, ani modyfikować treści na moim blogu. Nasunęły mi się jednak pewne wnioski, którymi chciałbym się z Wami podzielić...

 

"Moc jest w Was"

 

Każdy z nas ma zdolność do samoleczenia, ale nie każdy ma na tyle odwagi i wiary w samego siebie, aby ten wspaniały proces zainicjować... i to jest prawda moi drodzy. Tylko od Twojego nastawienia mentalnego zależeć będzie efekt kuracji zastosowanej w walce z chorobą. Myśl o tym czego chcesz, a nie o tym czego nie chcesz, a więc jeśli chcesz być zdrowy to kreuj w myślach obrazy ukazujące Siebie cieszącego się życiem i pełnym zdrowiem. Rób to codziennie i podpinaj do swoich myśli silne emocje, pamiętając, że każde zwątpienie oddala Ciebie od upragnionego celu, czyli od dojścia do pełnej sprawności. Być może brzmi to jak herezja, ale uwierzcie mi... wiem co piszę i jestem tego absolutnie pewien. W okresie pomiędzy 2021, a 2023 rokiem uczęszczałem na zjazdy zielarskie organizowane w całej Polsce. Poznałem wielu ludzi, którzy w sposób niekonwencjonalny wyleczyli się z najpoważniejszych chorób trapiących współczesnego człowieka. Pomimo różnych kuracji, które stosowane były przez te osoby w zależności od jednostki chorobowej i stopnia jej zaawansowania, to wspólny mianownik zawsze był jeden i ten sam, a mianowicie nastawienie psychiczne i wręcz niewyobrażalna wola walki o własne zdrowie. „Podejmij wyzwanie, powiedz BĘDĘ WALCZYŁ, a Matka Natura przyjdzie z pomocą i zrobi to z wielką przyjemnością dla Ciebie, dla mnie i dla każdego, kto potrzebuje jej pomocy”. Jeśli ktoś poddaje w wątpliwość treść, którą tutaj zawarłem to OK, rozumiem, nie ma we mnie złości i żalu, ale uważam, że zwyczajnie sam na własne życzenie oddala się upragnionego celu. Droga do zdrowia może być trudna, stroma i wyboista.., ale nie musi być kręta. Wnioski wyciągnij sam i podejmij decyzję, którą drogą pójdziesz.

 

"Moje ciało, moja sprawa"

 

Borelioza wiele mnie nauczyła. Paradoksalnie to właśnie poprzez ból i cierpienie poznałem swoje ciało, nauczyłem się o nie dbać, zrozumiałem jego potrzeby i możliwości. To właśnie dzięki krętkowicy „odrobiłem lekcje” z dziedziny medycyny, ziołolecznictwa i potęgi własnego umysłu. Zacząłem inaczej postrzegać rzeczywistość, uważam, że wzrosłem duchowo, dzięki czemu lepiej zrozumiałem świat, który mnie otacza, a przecież „Zrozumienie rodzi spokój”, nieprawdaż? Pamiętajcie, to właśnie spokój jest najważniejszy, dlatego że lęk i strach najbardziej nas wykańczają. Stres i ogromne ilości kortyzolu wytwarzane pod jego wpływem działają wręcz zabójczo na nasze komórki, z których składa się nasze ciało. Martwa komórka to nowy twór, a zespół martwych komórek to nic innego jak dobrze znany i nielubiany rak. Co to ma wspólnego z boreliozą?, ano ma i to dużo. Nasz układ odpornościowy nieustannie walczy w naszym imieniu nie tylko z patogenami, które dostają się do naszego organizmu z powietrza, wody, pożywienia, etc., ale także bierze czynny udział w neutralizacji martwych komórek oraz usuwaniu metali ciężkich z naszego ciała. Wniosek nasuwa się sam; słaby, niewydolny układ odpornościowy nie będzie w stanie utrzymać organizmu w homeostazie, a więc szanse, że objawy boreliozy się nasilą są bardzo duże. Osobiście unikam stresu jak tylko mogę; nie mam telewizora, nie gonię za pieniądzem przesiadując w pracy od rana do nocy, dbam o regularne posiłki, nie piję alkoholu, kładę się spać kiedy czuję, że tego potrzebuję. Zatem nasuwa się pytanie czy przypadkiem nie żyję w skrajnej ascezie? Otóż nie, po prostu do maksimum staram się redukować czynniki, które mi szkodzą i naprawdę mam w dupie opinie innych na temat moich działań. Często są to osoby, które znają wartość pieniądza przeliczonego na ilość dóbr, które są w stanie za niego kupić, ale kompletnie nie znają ceny, którą trzeba zapłacić za zdrowie, które nie leży gdzieś na półce między markowym zegarkiem, a luksusowym samochodem. No cóż... „Moje ciało, moja sprawa”.

 

"Wierzę w Was"

 

Moi drodzy, jeśli mi się udało to i Wam się uda dojść do pełni zdrowia, wierzę w to i życzę Wam tego z całego serca. Piszcie w wiadomościach email czy podążając drogą, którą ja wybrałem osiągnęliście sukces lub znaczną poprawę Waszej kondycji. Ze względu na koszty nie wiem jak długo będę w stanie utrzymywać tą stronę, ale jestem dobrej myśli. Z uwagi na „światowy nieporządek lub raczej Nowy Porządek” napisałem dwa obszerne artykuły na temat funkcjonowania świata widzianymi moimi oczyma. Celowo nie zamieściłem ich na tym blogu, ponieważ nie dotyczą one tematyki tutaj poruszanej. Jeśli natomiast jesteście ciekawi co miałem do powiedzenia w kwestii wyżej wymienionej to proszę wyślijcie prośbę w mailu. Odeślę artykuły w formie PDF. Dziękuję za wszystkie wiadomości. Bądźcie zdrowi, powodzenia! Zapraszam do długiej lektury.

Krzysztof

 

23 kwietnia 2024